W ostatnich kilku latach dostawy kwiatów zostały poważnie zaburzone aż dwukrotnie, ale konsekwencje tych zmian czujemy cały czas.
Pandemia
Pierwsze problemy zostały spowodowane oczywiście przez pandemię wirusa Covid- 19, która miała poważny wpływ na gospodarki całego świata. Covid pozrywał tradycyjne łańcuchy dostaw, gdyż zapotrzebowanie na kwiaty najpierw zmalało niemalże do zera, ale później wystrzeliło, tyle, że lokalnie, lub co najwyżej regionalnie. Trend ten rozprzestrzenił się zresztą na inne działy gospodarki, i regionalizacja jest dziś popularnym motywem rozwoju ekonomicznego.
Wojna
Drugim trendem, który mocno wpłynął na podaż i popyt kwiatów w naszej części świata okazała się być wojna w Ukrainie. Wybuch konfliktu spowodował nagły spadek zainteresowania kwiatami, co logiczne, gdyż w Polsce też przeżywaliśmy rodzaj narodowej traumy i rzuciliśmy się na pomoc sąsiadom ze Wschodu. Ale jednocześnie praktycznie cała pula kwiatów, która miała zostać sprzedana na rynku ukraińskim i rosyjskim…przeniosła się na Polskę, Czechy i Słowację, gdyż to właśnie głównie w krajach Europy Środkowej i Wschodniej obchodzony jest Dzień Kobiet, a wybuch wojny nastąpił około 3 tygodni przed tym świętem, czyli za późno, by zredukować produkcję na ten termin. Nadmiar kwiatów przy jednoczesnym braku popytu spowodowanym dramatyczną sytuacją i gwałtownym napływem migrantów z Ukrainy mocno zachwiał rynkiem kwiaciarskim i spowodował dużą niepewność przyszłości w tamtym czasie.
Inflacja
A teraz Polska od kilku lat boryka się z wysoką inflacją, która powoduję mniejszą wartość nabywczą pieniądza, a każdy wie, że kwiaty są zakupem emocjonalnym, ale nie niezbędnym do przeżycia i w przypadku zmniejszenia możliwości nabywczych bukiet kwiatów będzie jako pierwszy skreślony z każdej listy zakupów. Z tego samego powodu wzrosły koszty zaopatrzenia, zagraniczni dostawcy podnieśli minima logistyczne jak i koszty dostaw. Co właścicielom kwiaciarni również znacznie podniosło koszty prowadzenia działalności. Musimy na nowo zbudować sposób zakupu.
Porady dla kwiaciarni
Nie zawsze dobrym pomysłem są duże zakupy i chłodnia. Teraz musimy być elastyczni i szybko reagować. Ja jako właściciel kwiaciarni z ponad 30 letnim stażem coraz częściej napotykam problem z dostępem do dobrej jakości świeżych kwiatów.
Obecnie po słabym styczniu i Walentynkach wielu dostawców próbuje sprzedać stary towar. Z tulipanem to już istna plaga: na rynek trafia przetrzymany tygodniami w chłodniach a po 2 dniach w kwiaciarni nadaje się do kosza. Dlatego musimy łączyć różne sposoby zaopatrzenia, zbudować sieć zaufanych dostawców i eliminować pośredników z sieci dostaw.
Warto rozejrzeć się w okolicy i nawiązać współpracę z lokalnymi producentami,wspierajmy się lokalnie.
Ja po latach kupowania na niderlandzkich webshopach, wróciłem do lokalnych zakupów,dalej dzięki zaprzyjaźnionym hurtownikom mam dostęp do wszystkich kwiatów. A elastyczne zakupy wynagradzają troche wyższe ceny.
Dzięki odwiedzaniu wiodących targów kwiatowych w europie znam nazwy odmian interesujących mnie kwiatów dzięki temu moi hurtownicy zamówią to co mi potrzeba
.Wyprawa na styczniowe targii do Essen nie jest bardzo droga,ja w tym roku dotarłem samolotem w 2 strony za 300zł
Gdy mam większe potrzeby zamawiam na webshopie ale na co dzień nie potrzebuje chłodni,odbieram zamówienie na bierząco,to powala minimalizować straty i lepiej zarządzać zapasami.
Ekologia i zrównoważony rozwój
Jednocześnie sami możemy zadbać o unikatowość naszych aranżacji. Włączenie do prac florystycznych materiału roślinnego pozyskanego z natury, nie tylko spowoduje że prace będą unikatowe i różniące się od standardu oferowanego w sklepach spożywczych. Tworząc aranżacje z wykorzystaniem naturalnych i sezonowych roślin będziemy też uważani za osoby wrażliwe na otaczające nas środowisko. A w Polsce mamy to wielkie szczęście, że nawet w miastach możemy znaleźć wysepki z dzikimi łączkami, gdzie legalnie możemy pozyskać materiał.
Albo wręcz wyskoczyć rano na rogatki miasta po większe zbiory, które po przygotowaniu można zaoferować w kwiaciarni.
