Lato Kwiatów w Otmuchowie to impreza, która stanowi ponad półwieczną tradycję tej miejscowości. Podczas trzech dni trwania tego roślinnego święta, ściągają tutaj tłumnie mieszkańcy południowo-zachodniej Polski, aby zakupić rośliny do grodów i domów, a także przyjrzeć się arcydziełom florystycznym, które na tę właśnie okoliczność, jak co roku przygotowują znani w Polsce floryści.
Portal Floraplus objął patronem medialnym wydarzenie, które odbyło się podczas ostatniego, niedzielnego popołudnia. Wydarzenie, które było pewnego rodzaju innowacją we florystyce. O czym mowa?
Dowiecie się tego z wywiadu, który przeprowadziłem ze znaną mistrzynią florystyki-Moniką Harlos.
Redakcja. Sięgając pamięcią do roku 2018, zdobyłaś Moniko tytuł Florystycznego Mistrza Polski w kategorii seniorów, miałaś reprezentować Polskę na Mistrzostwach Europy w Katowicach w roku 2020, nastała pandemia i … słuch o Tobie zaginął, cóż się wydarzyło i o czym jest Twój nowym projekt po tak długim czasie?
Monika Harlos. Powiem, że troszkę zadziało się w moim życiu prywatnym i musiałam się wycofać, ponieważ czasami trzeba zniknąć, co też uczyniłam. Chciałam sobie wiele spraw przemyśleć i poukładać, znaleźć stabilizację oraz spokój. Jak go znalazłam, to ponownie zaczęły w głowie krążyć pomysły, które prowadziły od małego do dużego kroku w kierunku realizacji marzeń. Dziś nie boję się tego, że spełniam marzenia, które od zawsze tliły się we mnie i długo zwlekałam z ich realizacją. Zawsze lubiłam się ubierać, zwracać uwagę na modę, a w tym projekcie wykorzystałam jeszcze do tego techniki i doświadczenie florystyczne, co uważam za duży plus i mój rozwój. Ponieważ w samej florystyce doszłam do przysłowiowej ściany, miałam chwile słabości, chciałam się poddać, wycofać. Z perspektywy czasu sądzę, że w życiu wszystko ma jakiś cel i to, co mi się przytrafiło, miało się zdarzyć, po to, abym zaczęła tworzyć, to co naprawdę kocham, w czym się dobrze czuję. Czuję się kobietą, lubię pokazywać tę kobiecość i od zawsze było tak, że przy każdym spotkaniu z ludźmi-słyszałam, jaka ty jesteś kobieca, jak ty potrafisz zainspirować. Mówili mi to od dawna, ale dopiero teraz połączyłam wszystkie nitki w jedną. Skoro inspiruję inne kobiety, to postanowiłam im pomóc, ponieważ uważam, że każda kobieta jest piękna, tylko potrzebuje pomocy, aby tę piękność wydobyć na światło dzienne. Zaczęłam tworzyć projekty modowe pod sesje zdjęciowe, które umożliwią mi połączenie ich z florystyką, aby użyć kwiatów, nie tylko żywych, ale również suszonych i permanentnych.
Redakcja. Reasumując Twoją wypowiedź, przewartościowałaś swoje życie, zaczęłaś realizować marzenia, łącząc modę, kobiecość i piękno natury – czegóż oczekiwać więcej? W Twoim projekcie pod nazwą „Kobiecy punkt widzenia” florystyka okazuję się dziedziną wielopłaszczyznową, czy pomysł zrodził się w Twojej głowie, czy też zaprosiłaś do jego realizacji wielu specjalistów, np. korzystałaś z usług projektantów?
Monika Harlos. Nie, właśnie ze mną to jest tak, że, jak dotykam materiału, zobaczę jakiś kwiat, to już zapalają mi się światła rozmaitych możliwości w ich wykorzystaniu lub połączeniu. Jak już wspomniałam, lubię dobrze wyglądać, ubierać się i te cechy po prostu odziedziczyłam, choć nie od razu na to wpadłam, wyniknęły one z rozmów z innymi kobietami. Rzadko mamy odpowiednie wzorce, które na przykład otrzymujemy od naszych mam, dlatego chcę być tą kobietą dla innych kobiet, które tego nie miały, żeby pokazać im, że kobiecość, jest do nadrobienia. Kobietą jest się przez całe życie, a ono się ciągle zmieniła, ja zmieniam się kilka razy w ciągu roku.
Redakcja. La donna e mobile-kobieta zmienną jest i ma przynajmniej 100 twarzy, wie to każdy mężczyzna, wróćmy jednak do projektu i dzisiejszego pokazu, ile kreacji przygotowaliście na dzisiaj?
Monika Harlos. Na dzisiejszy pokaz przygotowałam 12 kreacji, co było ogromnym wyzywaniem, ponieważ wymagało to dużego nakładu pracy i połączenia w całość mody, florystyki, krawiectwa, wizażu oraz fryzjerstwa i co ważne, każdą z tych dziedzin reprezentują wyłącznie kobiety. Kobiety, które ja „wyciągam”, które w swoim życiu gdzieś się zagubiły po drodze, a ja je poznałam i mówię im, że jak posiadasz dany talent to, dlaczego ty już tego nie robisz, dlatego zaprosiłam je do projektu. Jak taka kobieta się umaluje, ubierze, to zaczyna wierzyć w swoją kobiecość, odkrywając w sobie wiele pokładów artystyczności.
Redakcja. Twoja nowa odsłona i działania, przypominają swoistą terapię, w końcu czasy, w których żyjemy, nie są łatwe, a wymaga się od nas coraz więcej.
Monika Harlos. Tak, to nowa ja, ale to nie chodzi o sam projekt czy o przemianę fizyczną, coś, co możesz zobaczyć, ale zmianę przede wszystkim wewnętrzną. Uwierz mi, że przeżyłem bardzo dużo, wynika to z mojego doświadczenia, którymi dzielę się z innymi kobietami. Rozpoczęłam studia — resocjalizację i psychologię, które są bardzo interesujące i czerpię z nich garściami wiedzę, którą stosuję w życiu, chociażby poprzez wyciągnięcie ręki do drugiej osoby, napicia się z nią kawy, wspólnych rozmów, aby wyeliminować, coś, czego nie znoszę-zazdrości, która dotyczy nie tylko florystyki, ale wszystkich branż. Możemy przecież wspólnie pracować, tworzyć, bo jak robimy coś razem i jest nas więcej, to ten efekt jest lepszy.
Redakcja. Cechą wielu ludzi jest zazdrość. Zazdrościmy ludziom, którzy coś robią i odnoszą sukcesy, niechętnie jednak opuszczamy strefy komfortu, a wymaga to ogromnego zaangażowania, często bez zapewnienia o sukcesie, jednak nigdy się tego nie dowiemy, póki tego progu nie przekroczymy. Powiedz, proszę kilka słów o Twoich kompozycjach na zamku w Otmuchowie. Jest to wystawa odbiegająca od wcześniej preferowanego tzw. Bizancjum.
Monika Harlos. Dziękuję za Twoje podsumowanie, nawiązując do wystawy, którą przygotowałam, ponieważ tam również wpleciony jest przekaz pokazujący zmiany, ponieważ dla mnie nie zawsze przesyt jest dobry, w projekcie nie ma dużej ilości kwiatów, ale będę broniła swojej pracy. W wystawie pod tytułem Cztery pory roku umieściłam kompozycje związane z przenikaniem jednej pory roku w drugą, swoiste przeobrażenia. Natura obumiera i się odradza i mamy wiosnę, kolejne przejścia kolorystyczne i materiałowe, więc mimo tego, że, jest tam mało zróżnicowanego materiału florystycznego, to dla mnie dzieje się tam bardzo dużo. Nie jesteś pierwszą osobą, która to powiedziała. Ta wystawa wzbudziła wiele kontrowersji, bo tam jest za mało kwiatów, zadają pytania-gdzie są te piękne kwiaty?, gdzie są te kompozycje?, gdzie są te wachlarze?, przepych? Nie, ja chciałam zrobić z tego wystawę, aby widz się zatrzymał, zastanowił, dlaczego tak jest, bo w życiu nie jest tylko „wiele bum” i żeby dojść do tego „bum”, to jest bardzo długa droga i jak wspomniałam, to jest wystawa artystyczna. Pomimo tego, że może miałam mały budżet, stanęła na wysokości zadania, wspólnie z dziewczynami udało nam się ją zrealizować i mimo, że ktoś powie, że jest brzydka – tak każdy ma prawo. To jest przesłanie, to jest moja droga, którą ja przeżyłam i ona jest w tej pracy.
Redakcja. Na zakończenie, opowiedz naszym czytelnikom, kim są kobiety zaproszone przez Ciebie do projektu, którego rezultaty za chwilę zobaczymy na otmuchowskiej scenie.
Monika Harlos. Oprócz osób związanych z branżą, to kobiety, które na co dzień nie zajmują się florystyką, więc oprócz florystów mamy też modelki, instruktorki tańca, mamy wychowujące dzieci, są normalnymi kobietami, które ucieszyły się, że mogę wziąć w tym projekcie udział, przekroczyć próg bezpiecznej strefy komfortu. Przepraszam, muszę już iść na makijaż.
Redakcja. Dziękuję za rozmowę, powodzenia.