Każdy indywidualnie walczy o swoje interesy, ogrodnicy i floryści nie bacząc na to, że skazani są na współprace. Rynek zalewany jest kwiatami z importu sprzedawanymi tanio w sieciach handlowych.
Nie ma wspólnej reklamy rodzimych kwiatów i roślin, brakuje kampanii- kupujmy polskie kwiaty.
Całe lata toczy się wśród nas florystów debata, co do sprzedaży kwiatów i roślin detalistom na rynku hurtowym w tych samych cenach co profesjonalistom. Nie ma nic złego w sprzedaży klientowi detalicznemu, ale i cena powinna byc wtedy wyższa.
Wszystkie rozmowy z ogrodnikami, zarządcami giełd czy hurtownikami były jak walenie grochem o ścianę.
Kwiaciarnie prowadzę od 1990 roku – firma została założona 1978 roku. Czyli mogłem obserwować jak rozwija się rynek. Koniec lat 80 i początek lat 90 mimo hiperinflacji, to zloty czas dla ogrodników i kwiaciarzy, wszystko co się wyprodukowało od razu zostało sprzedane w super cenach. Potem powolutku pojawiały się kwiaty i rośliny z importu, które uzupełniały rodzimą produkcję.
Część ogrodników unowocześniła produkcje kupując używane i nowe szklarnie, wprowadziła produkcje nowych odmian roślin- inni powoli zamykali gospodarstwa.
Kilkanaście dni temu w jednej z gazet ukazał się artykuł ”Kwiaty przylatujące z daleka psują rynek. Jego autorką jest Lucyna Talaśka Klich.
„Róże goździki,…..importowane nawet z Kenii, Kolumbii, Ekwadoru czy Etiopii królują m.in. w marketach. Nasi producenci przegrywają konkurencje z tanim towarem sprowadzanym samolotami”
To zdecydowanie prawda – tą konkurencję przegrywają też niderlandzcy producenci, ale oni w odróżnieniu od naszych prowadzą akcje promocyjne wspólnie z florystami i robią to od lat – promują też swoją produkcję za granicą, w tym w Polsce.
Nasi producenci teraz się obudzili, przez lata uważali że jest super, nie wprowadzali nowych technik sprzedaży nie zrzeszali się tworząc grupy producenckie oferujące większy asortyment, nie prawdzili akcji promocyjnych.
A przede wszystkim sprzedawali komu się da w tych samych cenach i właścicielom kwiaciarni i klientowi detalicznemu.
My floryści walcząc o swoje zaczęliśmy się zapatrywać się u Holenderskich eksporterów, którzy utworzyli specjalistyczne sklepy internetowe oferujące szeroki asortyment kwiatów i roślin z dostawą bezpośrednio do kwiaciarni niesprzedającym nikomu poza zarejestrowanymi firmami z branży.
Oczywiście nie dotyczy to wszyskich, powstało sporo nowoczesnych gospodarstw dobrze radzących sobie na rynku, ale i dla nich tani import kwiatów stanowi wyzwanie. Wprowadziły też bardzo jasny sposób sprzedaży dla klienta detalicznego- jest naliczana wyższa cena-30 do 50%.
Do tego doszedł import tańszych, ale super jakościowo kwiatów z Kenii, Kolumbii czy Ekwadoru w olbrzymim asortymencie Klienci te kwiaty pokochali. Mało tego, te firmy promują swoje kwiaty wśród florystów współpracując z nami przy różnych kwiatowych imprezach.
W dalszym ciągu nie widzę pomysłu naszych ogrodników na promocje polskich kwiatów , a na to jest jeszcze czas.
Sieci detaliczne potrzebują jednolitych partii kwiatów, więc wolą zaopatrywać się u jednego dostawcy. Są i tacy producenci na polskim rynku, którzy zaopatrują sieci handlowe.
Piszę w swoim imieniu, jako właściciel kwiaciarni- staram się kupować sezonowe polskie kwiaty, są wtedy świeże i piękniejsze, zwracam uwagę na jakość a dopiero potem na cenę, ale staram się nie kupować od ogrodników sprzedających klientom detalicznym w tych samych cenach co mnie.
Ostatnio byłem w poniedziałek rano na jednej z wiodących giełd kwiatowych w Polsce- dramat, 7 rano 5 klientów i pusto, w kwiaciarniach też słaba sprzedaż. Markety super się promują- my wcale.
Dobrzy floryści sobie poradzą, ogrodnicy bez promocji i unowocześnienia sprzedaży ulegną konkurencji z importem. Od lat namawiamy ogrodników do współpracy, większość nie widzi takiej potrzeby, na lokalnej giełdzie kwiatowej dalej klient detaliczny kupuje w tej samej cenie co klient hurtowy, a bywa że taniej.
Dlatego wielu z nas kupuje od niderlandzkich eksporterów.
Nikt za nas nic nie zrobi ,wymagania klientów się zmieniają, następuje profesjonalizacja rynku. Nie każdy klient kieruje się tylko ceną coraz ważniejsza jest kreatywność i nowa oferta. Pojawiaja się kwiatomaty i nowe techniki dotarcia do klienta.
To właśnie oferują dobrzy floryści i to właśnie my floryści jesteśmy naturalnymi partnerami ogrodników.
To my wydobywamy piękno z kwiatów, które są produktem ich ciężkiej pracy – tworzymy wartość dodaną. Drogą do sukcesu jest automatyzacja produkcji, eliminacja pośredników, nowe metody handlu i promocja.
Na koniec napisze kilka słów jako redaktor naczelny tego portalu
Ten portal,to jest jedno z miejsc na promowanie pięknych polskich kwiatów, miejsce na pokazywanie ich urody i reklamę.
Obrazy przemawiają więcej niż słowa. Warto porozumieć się z lokalnym, dobrym florystą i zrobić sesję produktową.
My opublikujemy to, jako materiał promocyjny z adresem ogrodnika.
Floryści będą wiedzieli gdzie i u kogo warto kupować. Ważna jest decyzja producentów dotycząca podziału rynku – na hurtowy i detaliczny.
Czy istnieje lojalność na rynku kwiatowym?-moim zdaneim zdecydowanie nie!
Uważam jednak że warto sie wspierać, wszak mamy wspólny interes – Kwiaty.
Tekst i zdjęcia Michał Bursig
Redaktor naczelny portalu
Mistrz florysyki- właściciel Kwiaciarni Pod Zegarem w Kielcach i firmy szkolącej,. egzaminator w Izbie Rzemieślniczej. W branży florystycznej od 1990 roku.
Absolwent Akademi Rolniczej w Lublinie – Wydział Rolniczy ,Politechniki Świętokrzyskiej na kierunku Marketing i Zarządzanie. Pasjonat przyrody, autor wielu artykułów w mediach branżowych.