Obywatel świata , Francuz mieszkający i tworzący w Belgii, genialny florysta . Członek Floral Fundamentals
Człowiek którego florystyczne dzieła fascynują mnie od dawna. Osoba który jest dla mnie inspiracją w pracy a którego miałem przyjemność poznać osobiście.
Do tej rozmowy- wywiadu przygotowywałem sie długo, ja mimo ze jestem powoli już starszym panem ale dalej ciekawym świata.
Moja wcześniejsza praca dla niderlandzkiej firmy kwiatowej a teraz na portalu jeszcze tą ciekawość wzbudziły. Moje florystyczne podróże po Europie na targi czy wydarzenia spowodowały ze wielu niesamowitych florystów poznałem osobiście.
Tym razem chciał bym wam bliżej przedstawić Maxa mam nadzieję ze ta rozmowa (wywiad ) będzie dla was równie inspirująca jak dla Mnie

MB. Max Twoje projekty są jak występy – czy uważasz się bardziej za florystkę, projektantkę czy artystkę?
M.H Czuję się, jakbym był tym wszystkim naraz. Florystą , bo kwiaty są moim językiem. Projektantem , bo każda linia i proporcja ma znaczenie. I artystą, bo przede wszystkim zależy mi na budowaniu emocji. Moja praca znajduje się na styku rzemiosła i poezji.
M.B Czy Twoje pochodzenie i dzieciństwo w Belgii wpłynęły na Twoją florystyczną estetykę? W jakich kolorach pamiętasz ten świat?
M.H Właściwie jestem Francuzem . Mieszkałem we Francji do 22. roku życia. Potem przeprowadziłem się do Anglii, Niemiec, żeby skończyć w Belgii. Ten ostatni kraj nauczył mnie kochać subtelne kontrasty – szare niebo, które sprawiało, że zieleń wydawała się jaśniejsza, głębokie czerwienie jesiennych liści na tle deszczowych chodników, blade pastele wiosennych kwiatów przebijających się przez mgłę. We Francji kolory są bardziej kontrastowe, ale uwielbiam dostrzegać różne sposoby myślenia. Te połączenia definiują mnie jako florystę o elastycznym stylu.
M.B Gdybyś miał stworzyć instalację kwiatową na temat „nadziei Europy”, jak by ona wyglądała?
M.H Byłby to rozległy horyzont światła – instalacja oddychająca przezroczystością i otwartością. Gałęzie wyginające się jak mosty, kwiaty w
odcieniach świtu: bladych błękitach, świetlistej bieli, delikatnych żółciach. Chciałbym wyrazić odporność i jedność, kruchość, a zarazem niezniszczalność, niczym płatki niesione przez ten sam wiatr.
M.B Jakie miejsce najbardziej zaskoczyło cię florystycznie – nie ze względu na ludzi, ale ze względu na atmosferę?
M.H Podróże to miejsce pełne kwiatów, które zaskakuje mnie każdego dnia. Ich atmosfera i klimat inspirują mnie, gdy czuję się kreatywny. To dla mnie bardzo ważne. Nic niespodzianego , że darzę Indie głęboką miłością, ich magię, kolory, światło, florę i faunę.
M.B Czy kiedykolwiek stworzyłeś kompozycję, która pozostawiła cię emocjonalnie wyczerpanym – i dlaczego?
M.H Tak, to dość powszechne. Niektóre dzieła bardziej niż inne, ale myślę, że dzięki procesowi twórczemu (projekt, organizacja, produkcja i
ukończenie) wprowadza mnie to w rodzaj kwiatowego transu, który mnie unosi. Kwiaty potrafią przenosić emocje, których nie da się wyrazić słowami. Intensywność przelania tak wielu uczuć w formę może być wyczerpująca, ale jest też głęboko ludzka.
M.B Co inspiruje cię bardziej – natura czy kultura? Góry czy teatr?
M.H Oba są niezbędne, jak dwa płuca. Natura mnie uziemia – jej surowe faktury, asymetrie i ciche lekcje. Kultura mnie unosi – opera, teatr, malarstwo, taniec. Potrzebuję gór ze względu na ich czystość, ale potrzebuję teatru ze względu na jego dramaturgię. Moja praca rodzi się tam, gdzie
te dwa światy się zderzają. Ale jeśli poświęcimy czas na przyjrzenie się górom, czyż nie są one teatralne w swojej obecności i układzie?
M.B Twoje prezentacje bywają teatralne. Czy planujesz scenę jak reżyser? Czy zostawiasz miejsce na improwizację?
M.H Planuję jak reżyser, ale występuję jak tancerz. Starannie szkicuję, przygotowuję i konstruuję, a kiedy kwiaty trafiają w moje ręce, pozwalam
prowadzić się intuicji. Improwizacja to miejsce, w którym objawia się magia.
M.B Z jakiej najbardziej stresującej sytuacji związanej z kwiatami wyszedłeś z podniesioną głową?
Kiedyś, podczas międzynarodowego wydarzenia, dostarczone kwiaty były zupełnie inne niż te, o które prosiłem. Musiałem wszystko przemyśleć w ciągu kilku godzin. Stresujące? Tak. Ale zmusiło mnie to do czystości i ostatecznie dzieło stało się lepsze niż pierwszy plan.
W życiu nic nie dzieje się przypadkiem, tego nauczyła mnie florystyka w ciągu ostatnich kilku lat.
M.B. Czy miałeś kiedyś projekt, który okazał się porażką, ale później stał się inspiracją?
M,H Oczywiście. Porażka to po prostu niedokończona lekcja. Ta porażka stała się zalążkiem przyszłych sukcesów.
Słaba stabilność, kiepskie proporcje, wątpliwe zestawienia kolorów… Wszystko może być powodem niezadowolenia. A potem, kilka tygodni
później, z jasnym umysłem, przyglądam się swojej pracy i sama ją krytykuję, co pozwala mi się rozwijać i iść naprzód.
M.B Z jakim „nie kwiatowym” materiałem chciałbyś pracować najbardziej? Stalą, lodem, piórami, a może… ciszą?
Jak nauczyłem się podczas zagranicznych podróży jako florysta, należy polegać tylko na taśmie klejącej, drucie i tekturze jako bazie. Reszta jest zbędna
i niekoniecznie dostępna wszędzie (np. w Europie).Te trzy elementy dość często pojawiają się w mojej pracy.
M.B Co byś powiedział młodemu floryście, który zaczyna swoją drogę dzisiaj?
M.H Bądź cierpliwy. Opanuj technikę, ale nie daj się jej zniewolić. Pozwól, aby kwiaty cię uczyły. A przede wszystkim szukaj własnego głosu, a nie trendów.
Staraj się, nie trać wiary, bądź ciekawy i odważny… A nawet bezczelny!
M.B Czy florystyka ma dziś misję społeczną – a jeśli tak, to jaką?
M.H Tak, florystyka to coś więcej niż dekoracja – to uzdrawianie. Kwiaty przywracają nam kontakt z cyklami życia, z kruchością i pięknem. W
świecie, który często wydaje się chaotyczny, florystyka przypomina nam o równowadze i czułości.
M.B Jak wyglądałby Twój dzień, gdybyś nie mógł dotknąć kwiatów przez 24 godziny?
Nadal widziałbym kwiaty wszędzie – w cieniu na ścianie, wygięciu dłoni, w ruchu tkaniny. Kwiaty żyją poza sobą; są metaforami. Nawet bez ich dotykania, nadal byłbym nimi otoczony.
M,B. Czy jest jakiś zapach, który mógłbyś uznać za swój emocjonalny podpis?
M.H Zapach wilgotnej ziemi po deszczu. Niesie ze sobą nostalgię, odnowę i obietnicę. Dla mnie to zapach początków. I za każdym razem, gdy zaczynam projekt od zera, czuję się jak feniks odradzający się z popiołów
.
M.B Gdybyś nie był florystą, kim byś był?
M.H Reżyserem. A może poetą. Kimś, gdzie mógłbym nadal aranżować emocje, bawić się rytmem i tworzyć atmosferę. Ale tak naprawdę, kwiaty mnie wybrały nie wyobrażam sobie życia bez nich.
Ale być może, po głębszym zastanowieniu, zostanie stewardem to może być opcją!
Fotografie z kolekcji rozmówcy
