Niedawno na portalu Business Insider Polska ukazała się informacja o wzroście cen energii elektrycznej w Holandii i ich wpływie na opłacalność produkcji kwiaciarskiej w tym kraju. Artykuł wskazywał, że wysokie ceny wprost przełożą się na znaczne zmniejszenie produkcji kwiatów w Niderlandach. Warto jednak zastanowić się jak ograniczenie produkcji kwiatów wpłynie na rynek roślin ozdobnych w Polsce.
Wraz z wzrostem cen w Europie dynamicznie rozwija się produkcja kwiatów ciętych w Afryce i Ameryce Południowej. Wielu Holendrów również ma w tych krajach swoje farmy kwiatowe. Ale wiodącą role w tych krajach są lokalni hodowcy i ta rola będzie rosła. Kraje te będą inwestowały w produkcje kwiatów, mają sprzyjający klimat i tańszą siłe roboczą. Natomiast nawet wzrost produkcji kwiatów w krajach o niższych kosztach produkcji niekoniecznie wpłynie na zahamowanie wzrostu cen kwiatów w Europie. Pandemia i wzrost cen paliw znacznie podnosi koszty transportu kwiatów.
W Afrycę część produkcji ulokował zaprzyjaźniony z nazym portalem niderlandzki producent róż z grupy Avalanche Berg RoseS
Polscy producenci
również od lat zmagają się z galopującymi cenami prądu. Dodatkowo szklarnie naszych producentów poza nielicznymi wyjątkami zasilane są na węgiel, co przy rosnących cenach emisji CO2 jedynie spotęguje te koszty. Dodatkowo większość produkcji zlokalizowana jest w głębi kraju, więc producenci mają do czynienia z klimatem kontynentalnym, w przeciwieństwie do szklarni holenderskich producentów, którzy w przeważającej większość mają siedziby nad morzem. Lokalizacja na wybrzeżu zapewnia bowiem łagodniejsze zimy, co ma niebagatelny wpływ na temperatury powietrza zimą i zdecydowanie ogranicza występowanie mrozów. Generalizując, można zatem założyć, że bez gruntownej zmiany systemów ocieplania szklarni już wkrótce produkcja kwiatów ciętych w Polsce będzie jeszcze mniej opłacalna.
Jak natomiast wysokie ceny prądu wpłyną na rynek florystyczny?
Już na ten moment wiele dostaw kwiatów ciętych pochodzi bezpośrednio od producentów z odległych kontynentów z pominięciem giełdy w Aalsmeer. Jednak takie zamówienia są opłacalne jedynie dla dużych graczy, stąd nie trudno się domyśleć, że sieci handlowe, które w ostatnich latach zainwestowały w ”wyspy kwiatowe” w swoich sklepach, również korzystają właśnie z takich rozwiązań. Sprawia to, że w popularnych dyskontach jakość oferowanych kwiatów jest coraz lepsza. To właśnie dzięki wyspom kwiatowym więcej ludzi ma kwiaty w domach. Ale jedocześnie te same kwiaty odbierają zarobek wielu florystom, gdyż ich kwiaciarnie coraz rzadziej przestają być odwiedzane przez klientów. Rosnące ceny prądu tylko ten trend pogłębią, gdyż dodatkowo cena kwiatów dobrej jakości będzie musiała (dalej) rosnąć. Z oczywistych przyczyn przełoży się to na ceny bukietów i kompozycji wykonywanych przez florystów. Tym samym usługa florystyczna stanie się nawet nie zbytkiem, ale wręcz luksusem. A jak wiadomo klient luksusowy, to klient wymagający. Dlatego najlepszą obroną przed rosnącymi cenami produktów, z których korzystają floryści jest…inwestycja w edukację. Szkolenia i samorozwój, poznawanie z nowych trendów i technik pozwoli konkurować jakością usług florystycznych kunsztem, a nie ceną.
Jedno jest pewne: rosnące ceny kwiatów z pewnością wpłyną na dalszą profesjonalizację branży i zaostrzenie konkurencji na rynku.