Strach jest złym doradcą

Strach okazał się złym doradcą, to co się dzieje na rynku florystycznym w wyniku pandemii koronawirusa, jest efektem strachu w czystej postaci.

 

Większość z nas, gdy tylko się pojawił uległa panice i prawie natychmiast zamknęła się w domach, zamykając firmy. Ogrodnicy i giełdy kwiatowe musieli wyrzućić olbrzymie ilości  kwiatów.Na giełdzie kwiatowej Royal FloraHolland z Aalsmeer — w piątek 13 marca trzeba było zniszczyć 20 proc. towaru, bo nie było chętnych do kupienia. W następnych dniach spadki były jeszcze bardziej gwałtownie. Dotychczas ceny kwiatów zmalały niemal o połowę. FloraHolland organizuje ok. 30 aukcji roślin i kwiatów dziennie o wartości 8,8 mln euro. Panika i załamanie rynku przyszło bardzo w złym momencie, 22 marca w Wielkiej Brytanii i Irlandii obchodzony jest Dzień Matki.  Niderlandzki  sektor kwiatowy zatrudnia 150 tys. ludzi, a ok. 35 proc. światowego eksportu kwiatów i roślin o wartości 6,2 mld euro rocznie przechodzi przez Niderlandy. Produkcja i sprzedaż kwiatów stanowi znaczny procent PKB Niderlandów, bardzo szybko wprowadzono środki zaradcze. Giełdy poprosiły producentów o zmniejszenie dostaw na aukcje o 70%, niektóre farmy zrezygnowały ze sprzedaży na aukcjach. Z olbrzymią pomocą przyszło jednak dla branży kwiatowej społeczeństwo holenderskie. Masowo zaczęto zamawiać w kwiaciarniach kwiaty. Niestety doszło jednak do masowego likwidowania upraw kwiatów, drastycznie zniszczono wiele plantacji, a olbrzymia ilość kwiatów trafiła na kompost. Spadki cen zostały powstrzymane, ale kosztem bardzo znacznego spadku produkcji. Teraz popyt na kwiaty powoli wzrasta, 10 Maja w Niderlandach obchodzony jest dzień Matki i wygląda na to, że będzie najdroższy od bardzo wielu lat. Mniejsza podaż połączona z prawie zerowym importem kwiatów z Afryki i Ameryki Południowej winduje ceny kwiatów na aukcjach. Ci z nas, którzy kupują kwiaty na niderlandzkich webshopach, doskonale to widzą. W Polsce sytuacja jest podobna, wielu ogrodników zlikwidowało swoje plantacje ceny i u nas poszły w górę, a dostępność kwiatów jest mniejsza. Wiele kwiaciarni ponownie zaczyna działać. Nie będzie im łatwo ruszyć, wygląda, że ci, którzy zachowując maksymalne środki ostrożności, nie zawiesili działalności, będą zwycięzcami. W czasie izolacji, ludzie potrzebują kwiaty do poprawy nastroju. Nie wychodząc z domu, bezpiecznie mogli zamówić kwiaty z dostawą do domu. Akcja #kupujkwiaty czy #zostanwdomu, jak i wiele innych doskonale się sprawdziła.

 

W połowie marca ryzyko zarażenia było niewspółmiernie mniejsze niż teraz, a dostawy były dokonywane bezkontaktowo, płatność przelewem lub blikiem. Nawet w kwiaciarniach dalej działających stacjonarnie przy zachowaniu środków ostrożności można było pracować.

Najbardziej poszkodowane będą jednak kwiaciarnie zlokalizowane w galeriach handlowych, ich przychody spadły z dnia na dzień do zera, a koszty są wysokie. Obecnie wygląda na to, że producenci, hurtownicy i floryści, którzy zachowali rozsądek i wprowadzili środki ostrożności, będą wygranymi tej sytuacji.  Już od wielu lat wiadomo, że kwiaty mają działanie antystresowe, pomagają wyrażać nasze uczucia. Ich nawet najmniejsza ilość powoduje uśmiech i radość, szczególnie ważne dla ludzi zamkniętych w domach te drobne gesty pamięci znaczyły bardzo wiele. Co będzie dalej, nikt nie wie, na pewno nie będzie już jak kiedyś. Teraz ważne będzie docieranie do klientów przez media społecznościowe, dostawy kwiatów. Całkowicie będziemy musieli zmienić metody działania. Są poważne prognozy, że znowu ożyją centra miast, do świetności powrócą ulice handlowe. Galerie handlowe znacznie zmaleją na znaczeniu, a do łask powrócą mniejsze sklepy. Ludzie będą bali się zamkniętych wielkich pomieszczeń. Nasz świat się zmieni Mam nadzieję ze Wy i wasze firmy przetrwacie silniejsi ten huragan zmian.