Za górami, za lasami, za dolinami, a tak naprawdę, często dosłownie za rogiem, w pobliżu nas. Wystarczy wyjechać kawałek za miasto i już możemy obcować z piękną, dziką przyrodą. Czasem i w miastach, jak dobrze poszukamy, możemy spotkać dziką przyrodę- tzw. chaszcze.
W Polsce, na szczęście mamy dość dużo takich naturalnych, dzikich stanowisk w postaci: łąk, mokradeł, lasów, czy różnego rodzaju nieużytków, a tam niesamowitą ilość roślin.
Dla nas florystów to istny botaniczny raj. Jak przyjemnie, wyjść na spacer w takie naturalne, „zapuszczone” tereny, zabrać np. psa i aparat fotograficzny. Często nie doceniamy tego, co mamy dosłownie za płotem. Przyroda pozwala się wyciszyć, odpocząć, nabrać dystansu. Jazda rowerem, czy konno w takim terenie także może dostarczyć nam sporo przyjemności. Taka forma aktywnego relaksu, może świetnie poprawić nasze samopoczucie .
Przyroda zmienia się każdego dnia -od rozbudzenia się zielenią na wiosnę – do zasypania śniegiem zimą. Możemy obserwować jak rośliny rosną, kwitną i owocują. Jak piękne mogą być kwitnące trawy, czy zielone kłosy zbóż. Jaki cudny jest kwitnący rzepak. Czasami, możemy spotkać zdziczałe, opuszczone sady, parki lub ogrody i sycić wzrok tym, jak w niekontrolowany przez człowieka sposób, przybierają formy i kształty daleko odbiegające od przyjętych kanonów.
Dla mnie, florysty, to niesamowite źródło inspiracji, ale i miejsce takiego właśnie, pełnego inspiracji, twórczego resetu.
W tym artykule przedstawiam przyrodę z okolic mojego miejsca zamieszkania. Autorem zdjęć jest Michał Kumór WWO (wysoce wrażliwa osoba) Pstrykfotografia
O to co Napisał o sobie.
Fotografuję od ponad trzech lat. Aparat „wrósł” już w moją rękę i jest naturalnym jej przedłużeniem. To, jak widzę świat przez soczewki obiektywu można zobaczyć na fanpage’u @pstrykofotografia. Bo tym była dla mnie od zawsze możliwość robienia zdjęć – sposobem na pokazanie innym jak widzę świat i jak wiele jest w nim piękna! I dlaczego pochylam się nad kępką trawy rosnącej na pograniczu polnej drogi i wpatruje się w coś, wokół czegoś większość osób przechodzi zupełnie obojętnie.
Zaczynałem od zdjęć krajobrazowych. Stopniowo, wciągając się coraz mocniej w „zapisywanie światła” (bo to dokładnie oznacza fotografia), otwierałem się na inne jej dziedziny. Pejzaż miejski, architektura, martwa przyroda… a nawet pustostany. Tak, pustostany. Bo piękno jest wszędzie, jeśli chce się je dostrzegać. Zawodowo kieruję się w stronę fotografii dla małych firm. Tworzę zdjęcia z przeznaczeniem na wizytówki Google, strony internetowe, profile na Instagramie i Facebooku. I nie tylko zawodowo, bo wiele moich prywatnie robionych fot można znaleźć również na mapach Google.
Album „Łąki i pola” zaczął powstawać w momencie, gdy dowiedziałem się, że jestem osobą wysoce wrażliwą (WWO). Nigdy wcześniej nie zajmowałem się makrofotografią i przyznaje szczerzę, że roślinom polnym poświęcałem małą uwagę. Głównie szeroki kąt, szerokie kadry. Zdjęcia powstały, by uhonorować ten właśnie moment w moim życiu. By dać wyraz radości płynącej z widzenia barw, światła, rozmyć i tych cudownych detali. By uhonorować tę wrażliwość, która pozwala mi widzieć piękno świata. W tak drobnych, delikatnych, kruchych i nietrwałych obiektach jak właśnie kwiaty i rośliny polne. I mocno bardzo cieszę się, że tą radością mogę się z Wami tutaj podzielić.
Dla mnie właśnie fotografie Michała były natchnieniem do napisania tego artykułu i przedstawienia jego twórczości. Dla mnie świat to Ludzie i otaczająca nas Przyroda. Przez wiele lat pędziłem nie wiadomo gdzie i po co. Nawet nie wiem, kiedy minęło ponad 55 lat mojego życia. Przyroda w obiektywie Michała Kómora, piękna, dzika, i taka swoja, bliska, polecam.
Michał Bursig